Lubię poranki

Choć nigdy ich nie lubiłem. Przez wiele lat poranki wydawały się czymś strasznym, wymuszonym. Tak naprawdę mój dzień zaczynał się dopiero ok. 11, ponieważ wtedy byłem dopiero “przytomny”. Z drugiej strony muszę też przyznać, że nigdy nie lubiłem wstawać późno – maks. o dziewiątej. Dopiero po przeprowadzce dalej od miasta, która wymusiła na mnie wstawanie ok. 5, zacząłem lubić poranki. Tak, wstawanie o piątej nie jest proste, dalej z tym miewam problemy. Jednak dzięki temu uświadomiłem sobie jak ważnym i dobrym może być początek dnia. Zawsze wstaję przed wszystkimi, mam ok. godziny ciszy i spokoju w domu, przez kilka miesięcy mogę podziwiać wschód słońca z tarasu. Mimo tego, że spokojnie mógłbym wstawać pół godziny później, to wolę mieć więcej czasu na zjedzenie śniadania, wypicie herbaty/kawy, przejrzenia listy zadań na dzisiaj oraz podziwiania widoków z mojego tarasu. W niedalekiej przyszłości podzielę się z Wami świetną metodą na ogarnięcie poranka – dzień, który zaczął się dobrze zazwyczaj też tak się kończy – widzę to na sobie.

More from In Search For Balance
All posts